Można przyjąć, że rozwój badań psychofizjologicznych w Polsce przypada na lata 60. minionego wieku, chociaż należy pamiętać, że już w latach 30. Instytut Higieny Psychicznej w Warszawie zakupił w Stanach Zjednoczonych fotopoligraf Darrowa (The Darrow Behavior Research Photo Polygraph) wyprodukowany jeszcze przed wojną przez firmę Stoelting Company. Urządzenie było wykorzystywane do badania emocji pacjentów Instytutu, poziomu ich agresji i postępów w terapii, zatem trudno mówić o początkach detekcji nieszczerości za pomocą poligrafu, bo jego rola wówczas była zgoła inna. Tymczasem jeśli chodzi o zapoczątkowanie w Polsce badań poligraficznych i popularyzację tej metody, należy w pierwszej kolejności wymienić profesora Pawła Horoszowskiego, który jako pierwszy przeprowadził w Polsce badanie psychofizjologiczne na potrzeby procesu karnego.
Prof. Paweł Horoszowski - polski kryminolog, prawnik i psycholog
Paweł Horoszowski urodził się 26 października 1908 roku we wsi Kammershof w Austrii w rodzinie robotniczej. Jego ojciec pracował jako niższy urzędnik w fabryce, a po emigracji się na Kresy Wschodnie jako robotnik między innymi w kopalni w Borysławiu, potem przebywał też na bezrobociu. Matka Horoszowskiego przez większość czasu zajmowała się domem imając się okresowo słabo płatnych prac dorywczych. Horoszowski przed wybuchem wojny pracował fizycznie, ale także jako korepetytor. Ukończył Państwowe Gimnazjum w Drohobyczu, a następnie w 1928 roku dostał się na studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Po drugim roku studiów w 1930 przeniósł się do Warszawy, gdzie kontynuował naukę na Wydział Prawa Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Studia ukończył w 1932 roku uzyskując dyplom magistra prawa.
Od roku 1931 udzielał się jako członek seminarium prawa karnego. Interesował się kryminalistyką i kryminologią, z których z czasem uczynił swoją specjalizację. W 1934 roku podjął kolejne studia na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego, które skończył przedterminowo w roku 1937 uzyskując dyplom magistra nauk filozoficznych na specjalizacji psychologicznej. Studiując brał udział w pracach Zakładu Medycyny Sądowej jako wolontariusz, gdzie zgłębiał wiedzę z zakresu anatomopatologii i patomorfologii.
Od końca 1939 do 1941 Horoszowski mieszkał we Lwowie, gdzie pełnił funkcję asystenta profesora Wasyla Cipkowskiego w Katedrze Medycyny Sądowej i Kryminalistyki na Uniwersytecie Lwowskim. To właśnie tam zorganizował i otworzył laboratorium kryminalistyczne współpracujące w późniejszym okresie z instytucjami wymiaru sprawiedliwości prowadząc specjalistyczne analizy. Po zakończeniu wojny wiosną 1945 roku Horoszowski został zatrudniony w Komendzie Głównej Milicji Obywatelskiej na stanowisku szefa Sekcji Naukowo-Technicznej Ekspertyzy. Tam zajmował się nadzorowaniem przeprowadzania ekspertyz z identyfikacji broni, narzędzi włamań, śladów stóp, palców, fałszerstwa dokumentów, identyfikacji pisma ręcznego i maszynowego.
Zdobyte doświadczenie wykorzystywał później prowadząc rozmaite badania w ramach Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. W 1945 roku zdobył tytuł doktora nauk prawnych, zaś w roku 1951 uzyskał stopień doktora filozofii w zakresie psychologii na Wydziale Filozoficzno-Społecznym Uniwersytetu Warszawskiego. Kolejnym krokiem w karierze naukowej Horoszowskiego było przyznanie mu dnia 30 czerwca 1954 roku tytułu profesora nadzwyczajnego przez Centralną Komisję Kwalifikacyjną dla Pracowników Nauki.
Był pracownikiem naukowym i wykładowcą na Uniwersytecie Łódzkim, potem na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie od roku 1956 pełnił funkcję kierownika katedry kryminalistyki. 10 stycznia 1964 roku w uznaniu zasług Horoszowski uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. W 1969 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie początkowo osiedlił się i pracował w stanie Illinois, a następnie przeniósł się na Florydę do Saint Petersburga. Tam zmarł 11 września 1986 roku.
Profesorowi Pawłowi Horoszowskiemu nie sposób odmówić potężnego wkładu w rozwój polskiej kryminalistyki, a w szczególności fotografii kryminalistycznej, badań pisma ręcznego i psychologii sądowej. Niewątpliwie wytyczał kierunki, dla studentów był niedoścignionym wzorem, a dla wielu kryminologów autorytetem i skarbnicą wiedzy.
Pierwszy powojenny podręcznik do kryminalistyki
Państwowe Wydawnictwo Naukowe PWN w 1958 roku wydrukowało niemałym nakładem „Kryminalistykę” autorstwa Horoszowskiego. W owym podręczniku, notabene pierwszym powojennym kompendium kryminalistycznym, autor poświęcił niecałe trzy strony badaniom psychofizjologicznym. W opracowaniu Horoszowski posługiwał się naprzemiennie nazewnictwem „wykrywacz kłamstw” i równoznacznym mu w języku angielskim „lie-detector”. Temat badań psychofizjologicznych potraktował powierzchownie, a zamiast faktów i teorii naukowych wyłożył swoje zdanie. Pisał między innymi, jakoby „założeniem mającym uzasadnić stosowanie aparatury była błędna koncepcja ścisłej rzekomo proporcji między siłą bodźca natury emocjonalnej, a (…) zmianami fizjologicznymi. Całkowicie dowolnie i błędnie przyjęto założenie, że określonym bodźcom towarzyszą zawsze specyficzne (adekwatne do bodźców) zmiany fizjologiczne, które można dokładnie mierzyć przy pomocy odpowiednich aparatów”.
Powyższa opinia niestety nie była oparta w żadnym stopniu na ówczesnej wiedzy z zakresu psychologii, medycyny, ani biologii czy fizjologii, zatem należy ją potraktować jako niewiążące przemyślenia autora. Warto podkreślić, że w momencie wydania podręcznika w Polsce nie przeprowadzano jeszcze badań poligraficznych, a wiedza na temat samego urządzenia, zasady jego działania i mechanizmów, na których bazowała, była znikoma i oparta na zasłyszanych plotkach zza Oceanu. Horoszowski nie skupił się na szczegółach mających kluczowe znaczenie, a wyłącznie mgliście i niesumiennie nakreślił model działania urządzenia, które miało rejestrować zmiany fizjologiczne zachodzące, a raczej – zdaniem autora – mogące zachodzić w przypadku mijania się z prawdą przez osobę badaną. Wówczas Horoszowski wysnuł teorię, jakoby badania poligraficzne nie znajdowały uzasadnienia naukowego, ani poparcia w żadnej wiarygodnej dziedzinie nauki. Co więcej, twierdził jakoby badanie poligraficzne miało powodować strach i stres u osoby przesłuchiwanej, tym samym wpływając negatywnie na jakość jej zeznań.
Niedługo po wydaniu „Kryminalistyki”, bo w latach 60. minionego wieku, Paweł Horoszowski wyjechał na stypendium Fundacji Forda do Stanów Zjednoczonych. Podczas pobytu na Florydzie miał okazję zapoznać się z nowinkami z zakresu badań poligraficznych, poznać od podszewki zasadę działania poligrafu, a przede wszystkim zgłębić wiedzę z zakresu psychofizjologii człowieka. Wówczas dowiedział się jak działa układ nerwowy, czym są niewolicjonalne procesy w odpowiedzi na stres spowodowany kłamstwem, oraz jak organizm radzi sobie z tym stresem generując reakcje, które mierzy poligraf.
Pierwszy poligraf w Polsce
Wracając do kraju Horoszowski zakupił na Florydzie trzykanałowy poligraf firmy Stoelting model Deceptograph 22500 [Lie Detector machine], który był pierwszym używanym w Polsce nowoczesnym urządzeniem do detekcji nieszczerości. Chociaż znał jego zasadę działania i podstawy obsługi, należy zaznaczyć, że nie ukończył żadnego specjalistycznego szkolenia, a zdobytą podczas pobytu w USA wiedzę należy w kontekście złożoności badań i analizy wyników uznać za pobieżną i niewystarczającą do przeprowadzania rzetelnych testów. Warto nadmienić, że jednostki wojskowe, które testowały poligrafy jeszcze przed wprowadzeniem ich na „rynek cywilny”, otrzymywały od producenta kompleksowe szkolenie grupy żołnierzy z zakresu przeprowadzania badań i analizy ich wyników. Jeśli chodzi o Horoszowskiego, najprawdopodobniej nie przeprowadzał żadnych eksperymentów i prac badawczych z wykorzystaniem poligrafu, a nawet jeśli, to nigdy nie opublikował ich wyników.
Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych Horoszowski całkowicie zmienił swoje stanowisko jeśli chodzi o badania poligraficzne i już niezmiennie podkreślał ich zalety i skuteczność. Co więcej, zaczął wprowadzać stosowanie poligrafu w procesie karnym. Istotną datą jest dzień 27 czerwca 1963 roku, kiedy to profesor Paweł Horoszowski przeprowadził pierwsze w Polsce badanie dowodowe. Sprawa dotyczyła zabójstwa i była prowadzona przez Prokuraturę Wojewódzką w Olsztynie (sygn. akt: II Ds. 25/63).
Z perspektywy czasu, bazując na powstałym wówczas opisie badania sporządzonym przez Horoszowskiego, można podważyć wiarygodność przeprowadzonego testu z uwagi na nietrzymanie się elementarnych zasad i niezmiennych standardów związanych choćby z zapewnieniem badanemu warunków, które nie będą zakłócały przebiegu testu poprzez powodowanie reakcji mogących zafałszować wynik badania. Podczas gdy jedną z fundamentalnych zasad badania poligraficznego jest zapoznanie badanego ze wszystkimi pytania przed przeprowadzeniem testu i upewnienie się, że każde z nich jest dla niego zrozumiałe, Horoszowski bazował na zaskoczeniu, które – bez względu na pytanie – owszem, powoduje reakcje, ale takie, których w żadnych wypadku nie można interpretować jako oznak kłamstwa.
Swoją niekompetencję w zakresie badań psychofizjologicznych Horoszowski potwierdził przeprowadzając rok później następne badanie na zlecenie Sądu Wojewódzkiego w Lublinie (sygn. akt: IV K 27/64). Wówczas profesor wykonał przed testem zasadniczym test demonstracyjny polegający na próbie wskazania cyfry, którą badany zapisał na kartce. Niestety, poligraferowi nie udało się wskazać jej poprawnie. Następnie zostało przeprowadzone badanie dotyczące przedmiotowej sprawy, jaką było zabójstwo mężczyzny nożem. Podejrzany niestety odpowiadał na pytania źle skonstruowanego testu, co było z góry skazane na porażkę, tj. zafałszowany wynik.
Formułowanie pytań testowych
Należy podkreślić, że jednym z zasadniczych czynników wpływających na poprawność badania jest odpowiedni dobór pytań testowych. Pytania powinny być układane przez eksperta, a nie zleceniodawcę i opierać się o wiedzę dotyczącą sprawy, jak również informacje uzyskane w trakcie rozmowy przedtestowej. Horoszowski układając test niewłaściwie dobrał gradację ważności jeśli chodzi o pytania krytyczne (relewantne) i pytania porównawcze (dawniej określane mianem kontrolnych). Dla przykładu, pytał podejrzanego czy córka go kocha, na co badany reagował płaczem. Co więcej, abstrahując od natężenia emocjonalnego, które dotyczyło tego pytania, w badaniach wariograficznych opieramy się o ślady pamięciowe bazujące na faktach tj. wydarzeniach, a nie emocjach, fantazjach i domniemaniach. Wytykając Horoszowskiemu błędy nie sposób nie wspomnieć o tym, że pytanie krytyczne zadawał z zaskoczenia oznajmiając wcześniej podejrzanemu, że test już się zakończył. Łatwo się domyślić, że taki sposób prowadzenia testu powodował silny stres, który znajdował odzwierciedlenie w reakcjach fizjologicznych. Niestety było to wynikiem braku specjalistycznego przeszkolenia i interdyscyplinarnej wiedzy, jednak oprócz Horoszowskiego nikt w Polsce nie miał wówczas pojęcia o poligrafie, zatem profesor traktowany był jako wykładnia wiedzy i niepodważalny autorytet.
Do badania poligraficznego wykonanego jako pierwszego na zlecenie olsztyńskiej Prokuratury w uzasadnieniu do wyroku odniósł się Sąd Najwyższy (sygn. akt: III K 177/64) stwierdzając: „Eliminując nawet z liczby dowodów wynik badania poligraficznego przeprowadzonego przez prof. Horoszowskiego, stwierdzić należy, że Sąd Wojewódzki miał dostateczne podstawy do przypisania oskarżonemu winy”. Sama sprawa jak i wykorzystanie w niej poligrafu spowodowały niebywały szum w mediach, bowiem gazety rozpisywały się na ten temat, a kryminolodzy prześcigali się w opiniach publikowanych na łamach czasopism naukowych. Niestety większość z nich bazowała wyłącznie na opiniach, domniemaniach i prywatnych wyobrażeniach ich autorów stroniąc od rzetelnej, uniwersyteckiej wiedzy, jednak bezdyskusyjnie spopularyzowała temat badań psychofizjologicznych w Polsce, które wreszcie stały się faktem, a nie tylko opowieścią z zachodu. Nie mniej jednak na jakiś czas odstąpiono od ich wykorzystywania z uwagi na to, że polski system karny nie był na nie gotowy, a co gorsza jedyny „specjalista” w kraju i zarazem dysponent poligrafu, nie potrafił używać go we właściwy sposób.
Czy poligraf to wariograf?
W roku 1963 Horoszowski po raz pierwszy użył w publikacji wydanej drukiem nazwy „wariograf”, która jego zdaniem była bardziej korzystna z uwagi na kojarzeniem „poligrafu” z maszyną drukarską. Zdaniem profesora wieloznaczność pierwotnej, przetłumaczonej z języka angielskiego nazwy była myląca i mogła wprowadzać niepotrzebny zamęt. Określenie szybko przyjęło się i przeniknęło do mowy potocznej będąc używanym do dzisiaj znacznie częściej, niż „poligraf”. Warto zaznaczyć, że Horoszowski już wcześniej korzystał z nazwy „wariograf”, bowiem Prokuratura Wojewódzka w Olsztynie zwróciła się do Horoszowskiego z prośbą o przeprowadzenie „badania wariograficznego”, zatem należy wnioskować, że profesor posługiwał się tą nomenklaturą niemal od początku.
Co do samego terminu „wariograf”, nie sposób wykluczyć go zarówno z mowy potocznej, jak również już także publikacji naukowych, w których się pojawia. Mowa oczywiście o tych z dziedzin pokrewnych, a nie stricte dotyczących badań psychofizjologicznych, nie mniej jednak funkcjonując w języku polskim od przeszło sześćdziesięciu lat, termin ten bezpowrotnie zakorzenił się w naszym wokabularzu. Język jest tworem żywym, otwartym na zmiany i nowości. O ile wówczas „wariograf” można było potraktować jako swoisty neologizm, o tyle dziś, mimo sprzeciwu części mniej liberalnych ekspertów z zakresu badań poligraficznych, jest już synonimem.
Abstrahując od mojej subiektywnej opinii, że skoro na całym świecie funkcjonuje termin „poligraf” (ang. polygraph) to nie potrzebujemy „wariografu”, musimy pogodzić się z jego istnieniem w języku polskim i przyjąć do wiadomości, że dla wielu jest jedynym innym określeniem na „wykrywacz kłamstw” (ang. lie-detector), a „poligrafera” najczęściej – niestety – wciąż utożsamiamy z drukarzem.